Niemalże każdego człowieka dopada czasem skrajne lenistwo. Nawet dorosłym zdarzają się te gorsze dni w życiu, podczas których na nic nie ma się ochoty – ani na pójście do pracy, ani nawet na przeczytanie książki. Dzieci, mimo iż na co dzień dysponują sporymi pokładami energii, też czasem tracą swój zapał i siłę i mają ochotę po prostu zostać w swoim łóżku, poleżeć i trochę wypocząć, regenerując w ten sposób ciało i umysł. Jeśli do tego wszystkiego dochodzi sprawdzian zapowiedziany na następny dzień, malec zaczyna myśleć nad symulowaniem jakiejś choroby. Postanawia, że po prostu złapie przeziębienie i dzięki temu rodzice pozwolą zostać mu w domu, a on nie będzie musiał ani się uczyć, ani nie będzie ryzykować uzyskaniem kiepskiej oceny z testu. Dzieci, które postanawiają zrealizować właśnie taki plan, zastanawiają się od razu nad tym, jak wywołać gorączkę. Szukają na to sposobów w Internecie bądź wypytują o nie swoich kolegów i koleżanki, odnajdując niestety tysiące metod, które w teorii mają szybko doprowadzić do rozchorowania się. Czy jednak z tych rozwiązań warto w ogóle korzystać? Na czym one polegają i jak rzeczywiście wpływają na dziecięcy i wciąż rozwijający się organizm?
Metody na ziemniaka i proszek do pieczenia
Wchodząc na pierwszą lepszą stronę internetową, która opowiada o szybkich sposobach na złapanie przeziębienia, na samym początku otrzymuje się informację na temat metody polegającej na wykorzystaniu zwykłego ziemniaka. W teorii należy spożyć surową wersję tego warzywa, nawet niewielką ilość, aby delikatnie podwyższyć temperaturę ciała i uzyskać gorączkę. Czy sposób jest skuteczny? Być może, ale lepiej go na sobie nie sprawdzać. Zjedzenie surowego warzywa grozi bowiem poważnymi komplikacjami zdrowotnymi. Taki ziemniak nie zostanie w pełni strawiony i może zaburzyć pracę układu metabolicznego, wywołując silne mdłości, wymioty bądź biegunkę.
W skrajnych przypadkach, gdy dziecko zje większą porcję surowego ziemniaka, może dojść nawet do silnego zatrucia pokarmowego. Kończącego się oczywiście wizytą na pogotowiu. Podobne efekty osiągnie się przy zastosowaniu metody z proszkiem do pieczenia. Zjedzenie jego kilku łyżeczek teoretycznie też ma wywołać w organizmie gorączkę. Jednakże powikłania mogą być równie poważne co w przypadku skonsumowania surowego ziemniaka. Czy zatem warto aż tak ryzykować, by uniknąć konieczności pisania egzaminu? Raczej nie, tym bardziej że nawet jeśli ziemniak czy proszek do pieczenia podwyższą temperaturę ciała, zrobią to bardzo delikatnie i nigdy nie wywołają większej gorączki.
Metoda ciepło-zimno
Istnieje też dość popularny sposób polegający na naprzemiennym wystawianiu ciała na bardzo niską i bardzo wysoką temperaturę. Jak to wygląda w praktyce? Otóż według informacji znalezionych na forach internetowych, pisanych przez innych „mądrych” uczniów, można np. przez godzinę uprawiać wymagający sport w ciepłych i grubych ubraniach. Tuż potem rozebrać się i wyjść na podwórko, pozostając na nim przez około kilkadziesiąt minut. „Najlepsze” efekty można osiągnąć, gdy temperatura na dworze jest ujemna. A najlepiej jeśli oprócz tego występują silne opady śniegu bądź deszczu.
Najbardziej wytrwali potrafią nawet tarzać się w śniegu z samej bieliźnie czy biegać na podwórku w krótkich spodenkach, aby doprowadzić organizm do jeszcze większego szoku. Jakie daje to rezultaty? Otóż mogą być one bardzo różne. W rzeczywistości bowiem naprzemienne wystawianie ciała na działanie ciepłych i zimnych temperatur może tylko dodatkowo zahartować organizm i podwyższyć jego odporność. Metodę tę stosują m.in. morsy. Wchodzą zimą do lodowatej wody, a następnie tuż po wyjściu z niej okrywają się ciepłymi płaszczami. Czasem jednak, gdy zmiana temperatur będzie zbyt duża, organizm przeżywa ogromny szok. Może doprowadzić to do hipotermii. Czy warto tak ryzykować tylko po to, by nie musieć przez jeden wieczór się uczyć?
Jak wywołać gorączkę, by zrobić to zdrowo i skutecznie?
Niestety nie jest to możliwe. Jeżeli dziecko chce zachorować tylko po to, by przez ten jeden dzień pozostać w domu, bo np. nie przygotowało się do czekającego je egzaminu, powinno po prostu porozmawiać o tym ze swoimi rodzicami. Wyrozumiali opiekunowie na pewno pozwolą mu zrobić sobie taką krótką przerwę. Wystarczy na spokojnie wyjaśnić im, dlaczego chce się pozostać w domu i przedstawić tutaj solidne i niepodważalne argumenty, iż będzie to najlepsze rozwiązanie z danej sytuacji. Nie warto natomiast unosić się gniewem, krzyczeć czy płakać.
Mimo iż negatywne emocje potrafią wzbudzić litość bądź wyrzuty sumienia, na doświadczonych rodziców raczej one nie zadziałają. Jedynie wywołają u nich frustrację, która doprowadzi do zakończenia całej rozmowy. Czasem też warto się przełamać i mimo wszystko pójść do tej szkoły, nawet jeśli w ten sposób miałoby się uzyskać gorszą ocenę z testu. Nikt nie jest idealny i nikt nie jest w stanie zawsze perfekcyjnie przygotowywać się do wszystkich egzaminów. Trzeba po prostu pozwolić sobie na pewne porażki i gorsze dni.